czwartek, 16 czerwca 2016
Porównanie Nawigacji "Rowerowych" na Androida
Lato to i rower. Dla mnie jedno z drugim to nieodłączna kombinacja od lat. Im dłuższe wycieczki w nieznane, im głębszy las, im większa dzicz, im większe bezdroża tym lepiej.
Niestety czasem na tych bezdrożach człowiek się gubi, będąc pomiędzy niczym a niczym zaczyna kombinować jak wrócić na szlak czy znaleźć drogę powrotną.
Tutaj z pomocą przychodzi nawigacja. Dedykowanych rozwiązań jest wiele ale ich cena czasami bywa porównywalna do ceny całego, co prawda niskiej klasy ale całego roweru.
Dlatego alternatywą jest prosty uchwyt na kierownicę i aplikacja w naszym smartfonie.
Ja skupię się na 3 aplikacjach (jedna płatna) dla systemu Android.
1. Google Maps - pozycja obowiązkowa, której nie mogłoby zabraknąć. Jasna i czytelna mapa, to samo w przypadku nawigacji, bardzo dobre wyznaczanie tras rowerowych i aktualne mapy.
Nawet ostatnimi czasy jest możliwość zapisania sporego fragmentu mapy w wersji offline, aby będąc w obszarze z bardzo słabym zasięgiem sieci komórkowych móc bez problemu podążać za nawigacją.
Niestety poza oczywistymi plusami, zalety tej nawigacji tutaj się kończą.
Po pierwsze wiele szlaków turystycznych oraz punktów jak schroniska górskie czy szczyty, pomimo tego, że są poprawnie zaznaczone na mapie to nawigacja błędnie do nich prowadzi. Np. położenie Kopca Piłsudskiego w Krakowie podała mi myląc się jedynie o 2km.
Po drugie możliwości offline kończą się na trasach samochodowych. Nawigacja nie jest w stanie wyznaczyć jakiejkolwiek trasy rowerowej czy pieszej bez dostępu do internetu. Nawet jeśli wcześniej zapisze się trasę i próbuje się ją ponownie wczytać w wersji offline, aplikacja mówi nam, że nie posiada wskazówek dojazdu w wersji offline.
Jak dla mnie to kompletnie dyskwalifikuje ją jako nawigację, na której można polegać. Może w mieście, gdzie mamy praktycznie wszędzie połączenie z internetem się sprawdzi, ale na terenach bez zasięgu 3G/4G jest bezużyteczna.
2. MAPS.ME - po niemiłych doświadczeniach z Google Maps postanowiłem sprawdzić bardzo dobrze ocenianą alternatywę. No cóż, muszę przyznać, że jest to bardzo dobra nawigacja, z bardzo aktualnymi mapami. Wszystkie interesujące mnie punkty zaznaczone tam gdzie powinny, nic tylko się cieszyć.
Szkoda tylko, że kompletnie brakuje jej wyznaczania tras rowerowych. Aplikacja albo będzie nas prowadzić asfaltową drogą gdzie nadłożymy kilkadziesiąt procent trasy, albo w trybie nawigacji pieszej potrafi znaleźć ścieżki gdzie czasem nawet ciężko iść pieszo a co dopiero z rowerem.
Na górskich szlakach jest to świetna sprawa i mapa tworzona przez użytkowników idealnie się sprawdza ze względu na swoją szczegółowość. Raz próbowałem przebić się na rowerze przez wyznaczoną trasę pieszą - po 2km zrezygnowałem. Wolałem nie sprawdzać co jest na końcu ścieżki pomiędzy 2 metrowymi zaroślami. :)
3. OsmAnd+ - ta nawigacja w końcu trafiła do mnie. Pomimo tego, że jest płatna (darmowa wersja ma ograniczenia) to warto rozważyć ją jako główną nawigację rowerową.
Nawigacja tak samo jak MAPS.ME jest oparta o mapy OSM więc jej dokładność jest więcej niż zadowalająca. Interfacem nie powala, wiele opcji jest zamaskowanych i trzeba się do nich dokopywać. Został on już co prawda zaktualizowany do Material Design, jednak do przejrzystości z Google Maps wiele tu brakuje.
Na szczęście aplikacja nadrabia działaniem.
Po pierwsze jakość map, jak pisałem jest bardziej niż zadowalająca. Większość leśnych szlaków, polnych ścieżek i przesmyków jest zaznaczona, więc jak najbardziej pasuje do eksploracji nieznanych terenów.
Po drugie nawigacja sama w sobie działa bardzo dobrze. Kompletnie możemy zapomnieć o połączeniu z internetem. Jest dedykowana opcja wyznaczania ścieżek rowerowych, z możliwością wyboru nawierzchni. Czyli jeśli nie chcemy przebijać się przez las ustawiamy opcję "omijaj nieutwardzone drogi" i nawigacja będzie nas prowadziła asfaltówką wzdłuż lasu zamiast przez jego środek. Natomiast jeśli chcemy poszaleć na leśnym szlaku aplikacja poprowadzi nas bez problemu trasą, która jest przystosowana do jazdy na rowerze. Nie trafimy na skalne przesmyki czy mosty linowe.
Oczywiście zdarza się, że wyznaczy trasę przez 13km drogę pokrytą 10cm warstwą piasku gdzie kompletnie się jechać nie da, ale to są już szczegóły. :)
Po trzecie poza masą ciekawych opcji ma np. funkcję automatycznego wygaszania ekranu w celu oszczędzania energii. Ekran automatycznie jest wygaszany po chwili nieaktywności oraz ponownie włączany kilka do kilkudziesięciu sekund przez zakrętem czy zmianą trasy, zależnie od ustawienia.
Dodatkowo mamy dostęp do tysięcy punktów POI co stanowczo ułatwia wyznaczanie trasy do niestandardowych miejsc, czy punktów orientacyjnych jak np. kapliczka w parku narodowym Zimny Dół.
Przejechałem na tej nawigacji już ponad 100km, część w mieście, większość na jurajskim szlaku rowerowym orlich gniazd i muszę przyznać, że poza kilkoma wpadkami jak przejazd przez zalew, prowadziła idealnie.
Podsumowując: jeśli jeździsz poza miastem i chcesz mieć pewność, że trafisz tam gdzie chcesz, bez zbędnych objazdów i żałowania, że nie zabrałeś papierowej mapy, OsmAnd jest rozwiązaniem.
Jest też nawigacja Locus, która podobno jest sporo lepsza od OsmAnd, ale jakoś mnie do siebie nie przekonała. Jak na razie OsmAnd to mój faworyt.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz