wtorek, 24 maja 2016

Jak Wynieść Dźwięk na Wyższy Poziom - Recenzja Słuchawek Toneking (MusicMaker) Tomahawk

Po ogromnym sukcesie jaki odniosły skromne pchełki VE Monk stwierdziłem, że skoro słuchawki za ~30zł mogą tak dobrze grać to może warto by poszukać czegoś na wyższym poziomie. Nie żebym był niezadowolony z Monków, ale jednak potrzeba upgrade'u wygrała. Zacząłem więc rozglądać się za czymś lepszym.
Na pierwszy ogień poszły mało znane Blue Ever Blue 328RM i pomimo, że są to świetne słuchawki okazało się, że ich ciepłe, basowe brzmienie kompletnie nie komponuje się z muzyką, której słucham.
Następnie na rynek weszły VE Monk+ i już myślałem, że to jest to, że może być tylko lepiej. Niestety okazało się dokładnie jak w przypadku Blue Ever Blue 328RM, może i nie są to złe słuchawki. ale do mnie kompletnie nie trafiają.
W międzyczasie, co kilka postów w Fanklubie Pchełek, przewijał się temat słuchawek MusicMaker a obecnie Toneking Tomahawk. Długo się nad nimi zastanawiałem. Jednak, ponieważ ostatnio udało mi się je dostać w prawie połowę niższej cenie niż jeszcze kilka miesięcy temu były sprzedawane, postanowiłem zamówić sztukę i...
... i, no cóż, muszę przyznać, że to jest to!!!

Jak Wynieść Dźwięk na Wyższy Poziom - Recenzja Słuchawek Toneking (MusicMaker) Tomahawk




Słuchaweczki przyjechały do mnie dzisiaj. Wiem, powinienem je wygrzać, przynajmniej kilka dni, ale po pierwszych dźwiękach, które się z nich wydobyły, stwierdziłem, że jest tak jak powinno być.


Budowa:

Bez pudełka, bez wytłoczek i innych bajerów, klasyczny OEM. Jednak tu producent postarał się i zamiast kolorowych pudełeczek dostajemy całkiem fajne etui.

Jak Wynieść Dźwięk na Wyższy Poziom - Recenzja Słuchawek Toneking (MusicMaker) Tomahawk


Nie jest to nic szczególnego, ale sam fakt dedykowanego etui do słuchawek OEM jest miły w odbiorze.
Ważne jednak co znajdziemy w środku.

Jak Wynieść Dźwięk na Wyższy Poziom - Recenzja Słuchawek Toneking (MusicMaker) Tomahawk


W środku profesjonalnie prezentują się nam słuchawki z dodatkowym zapasem pianek (4x otwarte i 4x pełne). Co do pianek to, pianki jak pianki - standardowe, miękkie, dobrze się układają.

Kopułki słuchawek wykonane są z metalu z plastikowym deklem głośniczka. Nie są one pod względem średnicy większe niż w Monkach ale. sam dekielek jest odrobinę wyższy albo inaczej wyprofilowany i lekko cisną, ale można się przyzwyczaić. Ogólnie pomimo tego, że są wykonane z metalu są mniej odczuwalne w uchu niż Monki. Nie przesuwają się, nie obracają ani nie wypadają z ucha. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że można by w nich biegać. Wykonanie kopułek jak i całych słuchawek jest na całkiem przyzwoitym poziomie. Na kabelku zamiast standardowego gumowego łącznika znajdziemy metalowy, obudowa wtyku również została wykonana z metalu. Jest ona na tyle wąska, że powinna pasować do większości smartphone'owych etui, co przydaje się w przypadku opisywanego przez nas drewnianego etui do Xperii Z3 Compact.

Jak Wynieść Dźwięk na Wyższy Poziom - Recenzja Słuchawek Toneking (MusicMaker) Tomahawk


Kabelek jest wykonany z dosyć miękkiej gumy choć nie można mu zarzucić nietrwałości. Nad łącznikiem znajdziemy gumowy suwak, który świetnie nadaje się jako blokada zaczepu dołączonego do zestawu.

Jak Wynieść Dźwięk na Wyższy Poziom - Recenzja Słuchawek Toneking (MusicMaker) Tomahawk



Brzmienie:

Sprawdźmy więc jak to gra.
Na początek sparafrazuję spostrzeżenie z Fanklubu Pchełek: po chwili odsłuchu na Tomahawk'ach Monki brzmią jakby się popsuły. :)
Jest to oczywiście spora zasługa innej sygnatury dźwięku, ale jednak jest to zupełnie inny poziom grania.
Tomahawk'i grają wiele czyściej, szerzej, przejrzyściej, wiele bardziej studyjnie niż Monki. Są również wiele jaśniejsze i sporo chłodniejsze i to chyba ich jedyny minus, bo w ostrzejszych utworach brakuje im dociążenia basu.
Jednak ma to swoje plusy. Bez tego dociążenia wiele bardziej poszerza się scena, zwiększa separacja, wokale są bliżej, a instrumenty choć są na drugim planie to nie są oddalone. Można to odrobinę porównać do efektu 5.1, pierwszy plan z przodu, drugi po bokach.

Góra odrobinę kłuje choć podobno po wygrzaniu ten problem powinien zniknąć. W utworach smyczkowych dźwięki nie są obcinane po dojściu do pewnego poziomu, a dalej są dobrze słyszalne i przede wszystkim brzmią dokładnie, bez przekłamań.

Środek to chyba najmocniejsza strona tych słuchawek. Utwory wokalne brzmią krótko mówiąc tak jak powinny. Nie jak w przypadku większości pchełek, wokal zlewa się z muzyką albo jest przez nią zagłuszany. Praktycznie każdy wokal (nawet growl) brzmi soczyście i wyraźnie.

Dół jak pisałem wcześniej jest odrobinę niedociążony. Mogłoby być lepiej. Przez to perkusji brakuje dociążenia, gitarom elektrycznym i basowym brakuje mocy i choć każdy instrument jest dobrze słyszalny przez świetną separację, według mnie mogłoby być lepiej.


Przykładowe Utwory:

Wybrałem kilka przykładowych utworów, w których Tomahawk'i według mnie wyróżniły się.

Mozart - Lacrimosa - dokładnie czuć narastające napięcie. Słychać różnicę w partiach wokalnych męskich i żeńskich. Idealnie podkreślone smyczki i choć lekko oddalone dęte robią wrażenie jak na pchełki.

Jennifer Thomas - Illumination - fortepian wypełnia całą scenę i wydaje się, że po niej pływa.

Within temptation - Black Symphony - cały koncert brzmi rzeczywiście jak koncert, czuć nawet powietrze. :) Odrobinę jak z włączonym efektem "Live", ale w pozytywnym znaczeniu.

Epica - Unchain Utopia - świetnie wyczuwalna separacja, ale tutaj między innymi pojawia się problem z dociążeniem.

Madder Mortem - Hangman - bardzo ładnie, czysto co rzadko się udaje osiągnąć pchełkom, w szczególności zakończenie utworu.

System Of A Down - Toxicity - brak dociążenia ale przez to utwór brzmi poprawnie, a dźwięki nie zlewają się w jeden łomot. Podobnie wypadają wcześniejsze dokonania grupy Stratovarius jak np. Infinity.

Beth Hart - Baddest Blues - delikatniejsze utwory bluesowe brzmią czysto, bardzo dokładnie. Fortepian oraz perkusja bliżej niż wokal, ale bynajmniej go nie zagłuszają.

London Grammar - Nightcall - nie trzeba się wsłuchiwać żeby usłyszeć praktycznie każdy oddech wokalistki.

Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński - Epitafium dla Sergiusza Jesienina - tak samo jak Within temptation - Black Symphony z lekkim efektem "Live" ale i w tym wypadku to pasuje, szczególnie na zakończenie.

Bob Marley - Three Little Birds - jak dla mnie słuchać się nie da. Za bardzo wycofany wokal i aż za duża scena. Każdy instrument brzmi jakby był osobno nagrywany i potem źle zmasteryzowany.


Podsumowanie:

Czy są to idealnie słuchawki? Raczej nie. Może po dokładnym wygrzaniu odrobinę się ocieplą ale nawet jeśli nie, są lepsze niż dobre.
Na pewno jest to spory upgrade w porównaniu do Monków i ze spokojnym sumieniem mogę je polecić każdemu, do kogo trafiło brzmienie Monków. Choć jeśli lubisz Monki za ich ciepłe brzmienie to bardziej proponuję coś w kierunku Blue Ever Blue 328RM. Natomiast jeśli szukasz czystego, dokładnego i odrobinę chłodnego brzmienia, są to słuchawki dla Ciebie.
W cenie niecałych 150 zł otrzymujemy świetnie wykonane słuchawki o (jak na pchełki) bardziej niż przyzwoitym brzmieniu. Czego chcieć więcej...



...to pytanie zostawię bez odpowiedzi i każdy sobie już dopowie czego szuka. Ja na razie znalazłem słuchawki dla siebie, ale skoro do perfekcji im jeszcze trochę brakuje to może w najbliższej przyszłości trafi się coś nowego, wartego uwagi. Tak więc do przeczytania w kolejnej recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz